Świdruje
mój umysł,
tak wierci w sercu,
że mógłbym tu stanąć
na ślubnym kobiercu.
Dla tego głosu - cóż ja bym zrobił:
że moją duszę tak pięknie przyzdobił,
że mi wibrują te dźwięki kochane,
że słowa tak płyną, tak pięknie czytane,
tak wierci w sercu,
że mógłbym tu stanąć
na ślubnym kobiercu.
Dla tego głosu - cóż ja bym zrobił:
że moją duszę tak pięknie przyzdobił,
że mi wibrują te dźwięki kochane,
że słowa tak płyną, tak pięknie czytane,
że
zgrabnie swoje usteczka układa.
Ach…
jaki motyl w mym sercu siada.
Tak
dumnie patrzą moje oczy pieska
Cóż
to za Panna, jak zjawa niebieska?
Przysiadam
blisko nadstawiam ucha,
poezja
wprost płynie do mego ducha,
trąca
skrzydełkiem motylim ładnie,
krzyknie,
rozbuja i serce ukradnie.
I
teraz siedzę z chusteczką w dłoni.
Ach…niech
ten głos się jeszcze wyłoni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz