Rozdział I
Listy
„I pisaliśmy listy do siebie…ja i moja
gwiazdka na niebie”
W pustym pokoju, gdzie jaśniały tylko światła wszędzie
porozpalanych świec, siedział w milczeniu z długopisem w dłoni. Pisał list.
W głowie Roberta przebiegały obrazy
przyszłości, marzenia o kobiecie, z którą chciałby spędzić życie. Przeczytał o
niej w jednym czasopiśmie w jakimś kąciku samotnych serc. Nigdy tego nie robił,
gazeta wpadła w ręce całkowicie przypadkowo podczas pewnej kąpieli w wannie.
Maria stała się jego obsesją.
Nie było w tym kąciku podanego telefonu,
jednak był adres pod który należy pisać.
Pierwszy list jaki wysłał był bardzo
ogólny, z początku nie myślał, że coś z tego wyjdzie. Nawet zapomniał o nim.
Trzy miesiące później nadeszła odpowiedź.
Chciała go poznać. Opowiedziała o sobie, o
artykule, że to mama wysłała bez jej wiedzy. Pisała, że mieszka w żeńskim
internacie przy liceum prowadzonym przez siostry zakonne. Był w siódmym niebie.
Chciał pisać jak najwięcej, opowiedzieć o sobie, o swoim życiu, przemyśleniach.
W jego duszy nagle zakwitła wiosna.
Otworzył kolejną puszkę piwa, a stronice
listu wypełniały się niebieskim drukowanym pismem. Miał dopiero 21 lat, a ona
17.
Nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela.
Odkąd skończył szkołę praca zajmowała większość jego dni. Po pracy wracał do
domu zaglądając po drodze do skrzynki na listy z nadzieją, że ujrzy w niej
kolejną kopertę.
Otwieranie listów to był prawdziwy rytuał.
Musiała być kawa, zapalone świece, czuł że gdyby to zrobił zbyt szybko, to
mógłby ją obrazić. Dokładnie analizował każde słowo, szukając na tych kartkach
jej obrazu.
Taki stan trwał 2 lata.
W jednym z listów Maria podała numer
telefonu.
Telefony
Nie zadzwonił, bał się że coś się zburzy, że jeśli ją
usłyszy to nie będzie wiedział co powiedzieć. Sama myśl o telefonie była dla
niego paraliżująca. Chciał oczywiście przejść na ten wyższy stopień relacji,
ale jakoś nie miał odwagi. Napisał jej o tym podając oczywiście swój numer.
Długo się zastanawiał, czy to zrobić, jednak zakleił kopertę i wrzucił do
skrzynki.
Nie było odwrotu.
Zadzwonił telefon.
Robert pośpiesznie podniósł słuchawkę.
- Słucham?
- Cześć to ja Maria
- No cześć, miło że dzwonisz, fajnie jest
móc Cię usłyszeć.
- Ciebie też …hihi
Długa przerwa …
- Zadzwoniłam, bo wiedziałam że Ty tego nie
zrobisz wstydzioszku Ty.
- yyy no i wreszcie się słyszymy.
- Co się tak powtarzasz, nie denerwuj się…
hihi
- Nie denerwuję się, ale mam trochę nogi
jak z waty i serce mi wali jak oszalałe.
- Nie martw się mnie też, ale mimo wszystko
się odważyłam.
- Podoba mi się Twój głos
- A mnie Twój…hihi.
- Chciałbym się z Tobą zobaczyć. Szkoda że
jesteś tak daleko…
Pierwsza rozmowa trwała jakieś 10 minut,
ale Robertowi wydawało się, że trwała co najmniej pół godziny. Nie chciał
kończyć, ale to było dla niego dosyć spore przeżycie. Nie raz myślał, by wsiąść
w samochód i pojechać do tego miasta odległego o 300 kilometrów tylko po to, by
ją zobaczyć.
Za każdym razem, gdy o tym myślał,
nachodziły go inne myśli – a co jeśli…
Jeśli się jej nie spodoba, jeśli te
spotkanie zburzy tę tajemniczość listów.
W listach był jej guru, jej przewodnikiem
duchowym. Zwierzała mu się ze wszystkich trosk. Co będzie jeśli zobaczy w nim
zwykłego człowieka?
Pozostali przy listach.
Oczywiście było jeszcze między nimi kilka
rozmów przez telefon, ale oboje wiedzieli, że łatwiej jest i więcej można
powiedzieć zwykłej kartce papieru.
Spotkanie
Maria zaczęła studia w Łodzi. Wynajęła mieszkanko
dwupokojowe razem z innymi studentkami. Była coraz bliżej.
Nadal pisali listy i zaczęli dzwonić do
siebie częściej ale atmosfera robiła się coraz bardziej napięta gdy rozmowa
przechodziła na sprawy sercowe.
Nie chciała o czymś mówić.
- Czas na spotkanie – powiedział jej Robert
do słuchawki.
Czekała na niego na przystanku PKS
wpatrzona w okna nadjeżdżającego autobusu.
Poznał ją od razu. Setki razy wpatrywał się
jej zdjęcie, które przysłała 2 lata wcześniej.
Podszedł do niej i przytulił bez słowa, a
Maria odwzajemniła uścisk.
Chwilowo była sama w mieszkaniu, więc
Robert czuł się dobrze tylko w jej towarzystwie. Opowiadali sobie historie ze
swojego życia, ona o studiach, on o pracy.
- Podoba mi się bardzo pewien chłopak.–
powiedziała nagle.
Robertowi pociemniało w oczach. W pokoju
zrobiło się jakoś duszno, gorąco łapało go za gardło i dusiło całą swoją mocą.
Chciał wykrzyczeć, że ją kocha, pragnął ze wszystkich sił wziąć ją w swoje
ramiona i tak pozostać.
- Spotykacie się? – zdołał jednak wydusić.
- Nie jako para, ale jako przyjaciele.
Chciałabym by mnie wreszcie dostrzegł.
- A co z nami? – spytał. Wyznawaliśmy sobie
przecież miłość tyle razy w listach. Czy to było prawdziwe?
- Oczywiście że było prawdziwe, ale zawsze
byłeś dla mnie kimś nieuchwytnym. Kimś, kto jest daleko, takim trochę sennym
marzeniem. Tyle razy marzyłam abyś był przy mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo
tego pragnęłam.
- Ale teraz jestem…
- Wiem i to jest dla mnie nowość. Jest tyle
rzeczy. Muszę sobie to jakoś poukładać.
Nawet się nie obejrzeli gdy nastał wieczór.
Czas gonił na łeb i na szyję, a pociąg
odjeżdżał za kilka minut.
Przytulił ją po raz ostatni tego dnia.
Pociąg osobowy Łódź Fabryczna – Warszawa
Wschodnia ruszył o czasie.
Rewizyta
Minęło trochę czasu odkąd Robert był w Łodzi. Co wieczór
siedząc w swoim pokoju wspominał każdą sekundę rozmowy, a radość jaka została
zasiana w jego duszy udzieliła się w jego wierszach. Znowu zaczął pisać.
Zadzwonił telefon. Powiedziała mu, że
przyjeżdża do Warszawy na cały tydzień, bo zapisała się na jakieś szkolenie i
warsztaty.
- Już nie mogę się doczekać – powiedział –
zaczynam odliczać czas by móc znowu być blisko Ciebie.
Serce mu waliło jak oszalałe. Ona tu
będzie. Znowu ją zobaczę.
Nie mógł jednak wyjść jej na spotkanie, bo
akurat tego dnia musiał wyjechać w swoją kolejną podróż służbową, tym razem do
Rzeszowa.
Przed zaśnięciem na stacji benzynowej w
kabinie ciężarówki zadzwonił kolejny raz i życzył jej spokojnej nocy.
Nie pamiętał drogi powrotnej, minęła jakoś
szybciej niż normalnie.
W Warszawie przesiadł się do osobówki i
pojechał na spotkanie z Marią.
Czekała na niego w umówionym miejscu.
Teraz miał ją u siebie w swoim pokoju i
pokazywał jej cały swój świat. Czytał wiersze i po raz pierwszy zagrał dla niej
na swojej gitarze.
Siedziała naprzeciwko wpatrzona w niego, a
jej oczy uśmiechały się z każdym akordem wydobytym z pudła.
- To było piękne – powiedziała
Robert nigdy nie zapomniał tego wieczoru.
Odwiózł ją z powrotem i jeszcze długo
siedzieli w samochodzie nie mogąc się rozstać.
- Tak – powiedziała nagle.
Spojrzał na nią zaciekawiony.
- Tak, chcę być z Tobą.
Przechyliła się do niego i pocałowała w
usta.
Zawirowało wnętrze samochodu, jakby wszystkie
wichry nagle chciały się z niego wydostać. Złapał jej ręce za nadgarstki i
przyciągnął do siebie.
- Pokażę Ci jak się całuje.
Wchłonęłam z wielkim zaciekawieniem i w pewnym momencie poczułam strach, że Maria zostawi Roberta. Umiesz budować napięcie :).
OdpowiedzUsuńDziękuję:) To moje pierwsze próby z taką formą. Napisałem kiedyś opowiadanie "Skrzydła" ale to było jakieś 10 lat temu. Dzisiaj napisałem pierwszy rozdzialik tego opowiadanka i ciekawy byłem reakcji czy to się do czegoś nadaje:)
OdpowiedzUsuń