poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Iluzja - rozdział pierwszy


Rozdział I

Listy

„I pisaliśmy listy do siebie…ja i moja gwiazdka na niebie”

W pustym pokoju, gdzie jaśniały tylko światła wszędzie porozpalanych świec, siedział w milczeniu z długopisem w dłoni. Pisał list.
W głowie Roberta przebiegały obrazy przyszłości, marzenia o kobiecie, z którą chciałby spędzić życie. Przeczytał o niej w jednym czasopiśmie w jakimś kąciku samotnych serc. Nigdy tego nie robił, gazeta wpadła w ręce całkowicie przypadkowo podczas pewnej kąpieli w wannie.
Maria stała się jego obsesją.
Nie było w tym kąciku podanego telefonu, jednak był adres pod który należy pisać.
Pierwszy list jaki wysłał był bardzo ogólny, z początku nie myślał, że coś z tego wyjdzie. Nawet zapomniał o nim. Trzy miesiące później nadeszła odpowiedź.
Chciała go poznać. Opowiedziała o sobie, o artykule, że to mama wysłała bez jej wiedzy. Pisała, że mieszka w żeńskim internacie przy liceum prowadzonym przez siostry zakonne. Był w siódmym niebie. Chciał pisać jak najwięcej, opowiedzieć o sobie, o swoim życiu, przemyśleniach.
W jego duszy nagle zakwitła wiosna.
Otworzył kolejną puszkę piwa, a stronice listu wypełniały się niebieskim drukowanym pismem. Miał dopiero 21 lat, a ona 17.
Nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela. Odkąd skończył szkołę praca zajmowała większość jego dni. Po pracy wracał do domu zaglądając po drodze do skrzynki na listy z nadzieją, że ujrzy w niej kolejną kopertę.
Otwieranie listów to był prawdziwy rytuał. Musiała być kawa, zapalone świece, czuł że gdyby to zrobił zbyt szybko, to mógłby ją obrazić. Dokładnie analizował każde słowo, szukając na tych kartkach jej obrazu.
Taki stan trwał 2 lata.
W jednym z listów Maria podała numer telefonu.


Telefony

Nie zadzwonił, bał się że coś się zburzy, że jeśli ją usłyszy to nie będzie wiedział co powiedzieć. Sama myśl o telefonie była dla niego paraliżująca. Chciał oczywiście przejść na ten wyższy stopień relacji, ale jakoś nie miał odwagi. Napisał jej o tym podając oczywiście swój numer. Długo się zastanawiał, czy to zrobić, jednak zakleił kopertę i wrzucił do skrzynki.
Nie było odwrotu.
Zadzwonił telefon.
Robert pośpiesznie podniósł słuchawkę.
- Słucham?
- Cześć to ja Maria
- No cześć, miło że dzwonisz, fajnie jest móc Cię usłyszeć.
- Ciebie też …hihi
Długa przerwa …
- Zadzwoniłam, bo wiedziałam że Ty tego nie zrobisz wstydzioszku Ty.
- yyy no i wreszcie się słyszymy.
- Co się tak powtarzasz, nie denerwuj się… hihi
- Nie denerwuję się, ale mam trochę nogi jak z waty i serce mi wali jak oszalałe.
- Nie martw się mnie też, ale mimo wszystko się odważyłam.
- Podoba mi się Twój głos
- A mnie Twój…hihi.
- Chciałbym się z Tobą zobaczyć. Szkoda że jesteś tak daleko…
Pierwsza rozmowa trwała jakieś 10 minut, ale Robertowi wydawało się, że trwała co najmniej pół godziny. Nie chciał kończyć, ale to było dla niego dosyć spore przeżycie. Nie raz myślał, by wsiąść w samochód i pojechać do tego miasta odległego o 300 kilometrów tylko po to, by ją zobaczyć.
Za każdym razem, gdy o tym myślał, nachodziły go inne myśli – a co jeśli…
Jeśli się jej nie spodoba, jeśli te spotkanie zburzy tę tajemniczość listów.
W listach był jej guru, jej przewodnikiem duchowym. Zwierzała mu się ze wszystkich trosk. Co będzie jeśli zobaczy w nim zwykłego człowieka?
Pozostali przy listach.
Oczywiście było jeszcze między nimi kilka rozmów przez telefon, ale oboje wiedzieli, że łatwiej jest i więcej można powiedzieć zwykłej kartce papieru.


Spotkanie

Maria zaczęła studia w Łodzi. Wynajęła mieszkanko dwupokojowe razem z innymi studentkami. Była coraz bliżej.
Nadal pisali listy i zaczęli dzwonić do siebie częściej ale atmosfera robiła się coraz bardziej napięta gdy rozmowa przechodziła na sprawy sercowe.
Nie chciała o czymś mówić.   
- Czas na spotkanie – powiedział jej Robert do słuchawki.
Czekała na niego na przystanku PKS wpatrzona w okna nadjeżdżającego autobusu.
Poznał ją od razu. Setki razy wpatrywał się jej zdjęcie, które przysłała 2 lata wcześniej.
Podszedł do niej i przytulił bez słowa, a Maria odwzajemniła uścisk.
Chwilowo była sama w mieszkaniu, więc Robert czuł się dobrze tylko w jej towarzystwie. Opowiadali sobie historie ze swojego życia, ona o studiach, on o pracy.
- Podoba mi się bardzo pewien chłopak.– powiedziała nagle.
Robertowi pociemniało w oczach. W pokoju zrobiło się jakoś duszno, gorąco łapało go za gardło i dusiło całą swoją mocą. Chciał wykrzyczeć, że ją kocha, pragnął ze wszystkich sił wziąć ją w swoje ramiona i tak pozostać.
- Spotykacie się? – zdołał jednak wydusić.
- Nie jako para, ale jako przyjaciele. Chciałabym by mnie wreszcie dostrzegł.
- A co z nami? – spytał. Wyznawaliśmy sobie przecież miłość tyle razy w listach. Czy to było prawdziwe?
- Oczywiście że było prawdziwe, ale zawsze byłeś dla mnie kimś nieuchwytnym. Kimś, kto jest daleko, takim trochę sennym marzeniem. Tyle razy marzyłam abyś był przy mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo tego pragnęłam.
- Ale teraz jestem…
- Wiem i to jest dla mnie nowość. Jest tyle rzeczy. Muszę sobie to jakoś poukładać.
Nawet się nie obejrzeli gdy nastał wieczór.
Czas gonił na łeb i na szyję, a pociąg odjeżdżał za kilka minut.
Przytulił ją po raz ostatni tego dnia.
Pociąg osobowy Łódź Fabryczna – Warszawa Wschodnia ruszył o czasie.


Rewizyta

Minęło trochę czasu odkąd Robert był w Łodzi. Co wieczór siedząc w swoim pokoju wspominał każdą sekundę rozmowy, a radość jaka została zasiana w jego duszy udzieliła się w jego wierszach. Znowu zaczął pisać.
Zadzwonił telefon. Powiedziała mu, że przyjeżdża do Warszawy na cały tydzień, bo zapisała się na jakieś szkolenie i warsztaty.
- Już nie mogę się doczekać – powiedział – zaczynam odliczać czas by móc znowu być blisko Ciebie.
Serce mu waliło jak oszalałe. Ona tu będzie. Znowu ją zobaczę.
Nie mógł jednak wyjść jej na spotkanie, bo akurat tego dnia musiał wyjechać w swoją kolejną podróż służbową, tym razem do Rzeszowa.
Przed zaśnięciem na stacji benzynowej w kabinie ciężarówki zadzwonił kolejny raz i życzył jej spokojnej nocy.
Nie pamiętał drogi powrotnej, minęła jakoś szybciej niż normalnie.
W Warszawie przesiadł się do osobówki i pojechał na spotkanie z Marią.
Czekała na niego w umówionym miejscu.
Teraz miał ją u siebie w swoim pokoju i pokazywał jej cały swój świat. Czytał wiersze i po raz pierwszy zagrał dla niej na swojej gitarze.
Siedziała naprzeciwko wpatrzona w niego, a jej oczy uśmiechały się z każdym akordem wydobytym z pudła.
- To było piękne – powiedziała
Robert nigdy nie zapomniał tego wieczoru.
Odwiózł ją z powrotem i jeszcze długo siedzieli w samochodzie nie mogąc się rozstać.
- Tak – powiedziała nagle.
Spojrzał na nią zaciekawiony.
- Tak, chcę być z Tobą.
Przechyliła się do niego i pocałowała w usta.
Zawirowało wnętrze samochodu, jakby wszystkie wichry nagle chciały się z niego wydostać. Złapał jej ręce za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
- Pokażę Ci jak się całuje.

2 komentarze:

  1. Wchłonęłam z wielkim zaciekawieniem i w pewnym momencie poczułam strach, że Maria zostawi Roberta. Umiesz budować napięcie :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:) To moje pierwsze próby z taką formą. Napisałem kiedyś opowiadanie "Skrzydła" ale to było jakieś 10 lat temu. Dzisiaj napisałem pierwszy rozdzialik tego opowiadanka i ciekawy byłem reakcji czy to się do czegoś nadaje:)

    OdpowiedzUsuń