niedziela, 24 marca 2013

Jeden dzień z życia


Napisałem ten wierszyk w 2000 roku, więc ma już trochę latek, ale zawsze jak sobie to czytam to śmieję się sam z siebie:)

Obudziłem się dzisiaj w pełni szczęśliwy
Gotowy na długą wiosenną wyprawę
A słońce świeciło w ten dzień urodziwy
Na swoją poranną prosiło mnie kawę
Wyszedłem z mieszkania wielkich przygód chciwy
Po blask w oczach szefa, uznanie i sławę
By zasiąść za stery wielkiej ciężarówki
Zarobić w ten sposób grosze i złotówki.

Potem już jechałem w swą podróż służbową
Po krętym asfalcie co jak wąż się wije
Zajadając w pośpiechu linię drogową
Goniłem zegarek na łeb i na szyję.
Mijałem poezję tę śpiewną majową
Co w leśnym korytarzu swoją twarz kryje
Za oknem jak widmo mi nagle wyrosła
Sylwetka Krakowa tak bardzo wyniosła.

Zwiedziłem to miasto, tak piękne, wspaniałe
Lecz tylko niestety z okna samochodu
Znam te ulice i ich nazwy całe
Lecz choć nie poznałem Królewskiego grodu
To jednak me serce tak dzielne, wytrwałe
Przysięgło wrócić i zaczerpnąć miodu
Pojechać na Wawel, zwiedzić Sukiennice
I wszystkie te stare Królewskie ulice.

Tymczasem skończyłem załatwiać swe sprawy
A myśli uniosły do mej ukochanej
I gnałem z powrotem do mojej Warszawy
Po drodze słonecznym promieniem utkanej
I Choć nie zaznałem uznania i sławy
Pomimo swej pracy dobrze wykonanej
Wróciłem do łóżka i padam zmęczony
Usypiam samotnie kobiety spragniony.




Powyższy tekst stanowi wyłączną własność autora i nie może być wykorzystywany i powielany bez jego zgody.
( Dz. U. 1994 nr 24 poz 83 z póź zm )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz